piątek, 8 listopada 2013

2 nd. "Rozpłakała się i upadła"

Jechałam, jechałam i jechałam... Droga dłużyła się o kilometry, tak chciałbym być już w domu!
Nagle usłyszałam sygnał SMSa dobiegający z mojej torebki. Szybko sięgnęłam po nią na tylne siedzenia nie przejmując się za bardzo drogą. Gdy odnalazłam mojego iPhonea 'weszłam w wiadomości':
"Hey! Przeszkadzam? 
Chciałbym się tylko spytać czy nie poszłabyś ze mną jutro do kina? Harry xxxx"
Co? Styles do mnie napisał? Nie myśląc już więcej odpisałam:
"Nie coś ty! Jasne, chętnie się wybiorę." 
Z wielkim zaciszem odłożyłam swój telefon na  siedzenie pasażera. Gdy spojrzałam na drogę zobaczyłam białe światło...

Jasne światło oślepiło obydwu kierowców.
Dwie osoby,
Dwa samochody,
Dwa kierunki,
Jedna droga...
Chłopak jak i dziewczyna stracili panowanie nad samochodem, po ich głowie krążyły tysiące myśli.
Wciągu kilku sekund chcieli powstrzymać zderzenie, lecz ich wysiłek poszedł na marne.
Rozpędzony samochód chłopaka
 pędził jak błyskawica, w końcu uderzył z wielką siłą w samochód młodej dziewczyny. 
Spod masek obydwu samochodów zaczął wydostawać się gęsty dym. Ich pojazdy powoli zajmował ogień,  a na zewnątrz czuć było benzynę. 
Pozostali członkowie ruchu powybiegali ze swoich urządzeń, zbierając się wielkim tłumem nad poszkodowanymi.
Długowłosa, grubsza kobieta w wieku około 25. lat zadzwoniła po pomoc.
Gdzieś w tłumie znalazł się lekarz. Kilku mężczyzn pomogło mu w resuscytacji chłopaka, który wypadł przez boczne okno wprost na jezdnię.
Reszta próbowała dotrzeć do uwięzionej dziewczyny. Wszystkie zamki były zablokowane. Nie pozostało nic innego jak tylko czekać na pomoc.

Na sali panowała cisza i spokój dziewczyna spała...
Na korytarzu czkali na nią najbliżsi: mama, Josh i John.
Niezręczna cisza panowała pomiędzy rodziną dziewczyny i a chłopaka.
Wszyscy czekali na jedną wiadomość, czy chłopak przeżył...
Wielkie metalowe drzwi z małym szklanym okienkiem otworzyły się, a zza nich wyszedł biało-ubrany lekarz
.Jego słowa uspokoiły nieco obydwie rodziny, lecz nie wiadomo kiedy obudzą się obydwie osoby, można powiedzieć PRZYJACIELE...

Zamknęła szybko i energicznie drzwi od łazienki,
szybko po nich zjeżdżając. 
Z szafki obok wyjęła dawno nieużywane narzędzie.
Spojrzała na nie, pomyślała:
Chciałabym o tym zapomnieć,
 schować gdzieś do pudełka, a najlepiej spalić w piecu.
Chciałabym przestać o tym myśleć,
bo te myślenie mnie niszczy,
kawałek po kawałku...
Jedna głupia sytuacja powtarzana tygodniami, 
akurat wtedy zaszkodziła.
Nie miałam tyle samo szczęścia, jak wtedy.

Teraz ludzie mnie wyzywają, myślą, że jestem wobec temu obojętna.
Myślą, że zrobiłam to specjalnie,
Tak myślą, ale nie wiedzą, że to nie była tylko moja wina,
to również Jego, to też JEGO wina!
Ja naprawdę tego nie chciałam.

Kilkakrotnie przejechała "aniołem" po swoich nadgarstkach,
spod jej skóry wydostawała się krew, 
jej ręka automatycznie stała się czerwona.
Z jej oczu ciekły słone łzy, przez które zaczęły piec ją oczy.

Nie mogła już patrzeć na swoje okaleczone ciało...
Zdezynfekowała swoją skórę, zabandażowała ją i wyszła do swojej sypialni.
Złapała swój telefon i napisała do Johna. On ma to, czego Ona teraz potrzebuje...
Wysyłając wiadomość napotkała się na tekst, który wszystko jej przypomniał.

Z zniecierpliwieniem czekała na gościa, a gdy usłyszała stukanie do drzwi
z wielkim zapałem podbiegła do nich i otworzyła je.
Gość wszedł do środka.
Dał dziewczynie to czego chciała, próbował ją pocieszyć, 
lecz ona szybko go spławiła.

Zamykając drzwi na klucz, przemyślała jeszcze raz czy dobrze robi.
Bez dłuższego zastanawiania się, dziewczyna wysypała biały proszek na szklany stół.
Wzięła swoją złotą kartę bankową i nią ułożyła narkotyk w dwie równe linie.
Pochyliła się nad nimi i wciągnęła najpierw prawą, a potem lewą dziurką nosa. 

Jej źrenice gwałtownie się poszerzyły,
 w głowie panował chaos, a wszystko w około kręciło się.
Książki, krzesła, półki przybierały kształt rybiego oka, a później kształt trójkątów.
Nie mogła powstrzymać śmiechu, kopała i rozwalała wszystko, dosłownie wszystko, 
gdyż przedmioty te były zbyt kolorowe.

Alex czuła zapach wszystkich potraw, które ludzie gotowali w jej dzielnicy. 
Słyszała szepty sąsiadów Millonsów, 
rozpłakała się i upadła....
AllerryAlone


3 komentarze:

  1. WOW.
    Nawet nie wiem,co napisać..
    Jestem w szoku.Tak,idealne określenie mojego stanu.
    Właściwie to chyba nie za bardzo wiem,o co chodzi.. Pogubiłam się w treści,w akcji..
    Nie odbierz tego źle,pod względem treściowym jest fantastycznie,ciekawie napisane,ale problem z treścią jest taki,że tego nie rozumiem.
    Mam nadzieję,że następne rozdziały wszystko mi wyjaśnią :)
    Do nexta i weny życze :) :*
    Syl xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się z poprzedniczką. Troche wątki się niełączą. Ale ogólnie fajnie piszesz :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ogólnie jest spoko. Ale jest troche nieład bo się zgubiłam. Nie bierz tego do siebie, ale mam nadzieję że to da Ci wielkiego kopa w dupe do dalszej pracy:-* czekam nn<3

    OdpowiedzUsuń